SWP





   Ukraina


PAI

 2025-07-15    Szacowany czas czytania wiadomości: 9 minut(y). SIŁĄ WŁASNYCH RĄK ZADBALI O PAMIĘĆ

«Jeśli chociaż co dziesiąty będzie kultywować pamięć o Wołyniu przez wolontariat, to jeszcze nawet nasze wnuki będą mogły się cieszyć z miejsc, które uratujemy od zniszczenia przez zaniedbanie» – mówi Paweł z Warszawy, który na początku lipca wraz z innymi wolontariuszami z Polski porządkował stary cmentarz katolicki w Kisielinie.

W ciągu dwóch dni na cmentarzu w Kisielinie pracowała kilkuosobowa ekipa. Akcja została zorganizowana przez Artura Aloszyna – genealoga, krajoznawcę i współzałożyciela Muzeum Kisielina. Od kilku lat robi wszystko, co w jego siłach, by sprzątanie całego terenu cmentarza katolickiego, a nie tylko przy pojedynczych pomnikach, odbywało się regularnie.

W 2022 r. udało mu się zgromadzić tu najwięcej ludzi, bo łącznie ok. 40, którzy wybrali się na cmentarz kilka razy. Usunięto wówczas dużo zarośli, w tym na sporym obszarze wycięto wszechobecny sumak. W kolejnych latach udawało się utrzymywać porządek na wyczyszczonym z sumaku terenie przy udziale miejscowych mieszkańców oraz przyjezdnych wolontariuszy. W 2024 r. sprzątanie cmentarza wsparł Konsulat Generalny RP w Łucku. Dodatkowo jesienią zeszłego roku miejscowi wykosili i spryskali chemikaliami oczyszczoną z zarośli część nekropolii.

W tym roku z pomocą przyszedł Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą «Polonika» i Chorągiew Łódzka ZHP: tegoroczne porządkowanie w Kisielinie jest częścią projektu «Polskie cmentarze na Ukrainie i kresowiackie mogiły w Bykowni w Roku Katyńskim 2025» Chorągwi Łódzkiej ZHP w ramach programu «Miejsca pamięci narodowej za granicą» realizowanego przez «Polonikę» ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. «Przywieźliśmy do Kisielina sprzęt niezbędny do pracy na cmentarzu» – zaznacza Jarosław Górecki z Chorągwi Łódzkiej ZHP.

«Sprzątaliśmy cmentarz 4 i 5 lipca. Walczyliśmy z roślinnością, usuwaliśmy niektóre pnie pozostałe po zeszłorocznych akcjach, wynosiliśmy śmieci. Ten etap porządkowania został zakończony» – mówi Artur Aloszyn. Poprzez swoją działalność skierowaną na odradzanie historii Kisielina i okolic, zachęca do udziału w pracach ludzi chcących aktywnie pielęgnować pamięć. Uczestnicy tegorocznego porządkowania dowiedzieli się o planowanej przez niego akcji dzięki znajomości z nim, a także poprzez śledzenie jego profili w mediach społecznościowych oraz strony Muzeum Kisielina na Facebooku. To tu opowiada o dziejach i teraźniejszości tego zakątka świata.

MIEJSCE, O KTÓRE WARTO DBAĆ

W lipcowym porządkowaniu cmentarza wzięli udział Polacy z Warszawy, Krakowa i Kalisza. Dla każdego z nich była to pierwsza tego typu akcja związana z pamięcią o Polakach na Wołyniu. Dołączył do nich również Wasyl Szachrajuk z Nowowołyńska – mecenas i współzałożyciel Muzeum Kisielina.

«Postanowiłem spróbować i wcale nie żałuję. Był to mój pierwszy wolontariat w życiu, ale na pewno nie ostatnia tego typu praca» – podkreśla Paweł z Warszawy, jeden z uczestników akcji.

«Po raz pierwszy trafiłem do Kisielina pod koniec stycznia br., podczas podróży po Wołyniu z kolegą Jarkiem. Kościół, jak i cmentarz, zrobiły na mnie wielkie wrażenie. W przypadku cmentarza widać było, że ktoś stara się o niego dbać, ale dalej potrzeba przy nim pracy i pieniędzy, aby go ratować» – mówi Paweł. Po powrocie do Polski ustalając, kto zajmuje się polskimi pozostałościami w Kisielinie, nawiązali z kolegą kontakt z Arturem Aloszynem.

«Od jakiegoś czasu chodziła za mną myśl, aby zrobić coś pożytecznego dla innych. Co jakiś czas staram się wspierać finansowo akcje związane z chorymi, najczęściej bezpańskimi zwierzętami, ale są to raczej drobne kwoty, na jakie mogę sobie pozwolić. W przypadku Kisielina chodziło nie o finanse, tylko o siłę własnych rąk i czas poświęcony czemuś większemu, niż scrollowanie życia na social mediach» – mówi Paweł.

Jarosław Hankiewicz, kierownik referatu Straży Miejskiej m.st. Warszawy, do Ukrainy po raz pierwszy pojechał w 2017 r. Nie jechał z misją, nie z konkretnym planem – prowadziła go zwykła ciekawość.

«W Polsce krążyło wtedy wiele przekazów o UPA, rzezi wołyńskiej, straszono banderyzmem, mówiono o wrogości wobec Polaków. W pewnym momencie pomyślałem: a może warto to sprawdzić samemu?» – wspomina.

Kierunek był oczywisty – Lwów. Trafił tam akurat w Dzień Niepodległości Ukrainy.

«Nie ukrywałem, że jestem Polakiem. I nie spotkałem się z żadnym antypolonizmem, o którym tak głośno mówiło się w Polsce. Ludzie świętowali, rozmawiali ze sobą, słuchali koncertu. Panowała atmosfera powagi i skupienia. Nie działo się nic z tego, co sobie wcześniej wyobrażałem – mówi. – Co ciekawe, nigdy na terytorium Ukrainy nie spotkała mnie żadna przykrość, a ludzie, z którymi się stykałem odnosili się do mnie z serdecznością i szacunkiem».

Ten wyjazd był początkiem. Hankiewicz zaczął zgłębiać historię relacji polsko-ukraińskich – nie tylko z ostatnich dekad, ale i tych sięgających głębiej, nawet kilku stuleci. Regularnie wracał do Ukrainy. Organizował nawet wyprawy do Strefy Czarnobylskiej. Potem przyszła pandemia, a niedługo po niej – pełnoskalowa inwazja Rosji.

W 2023 r. spędził tydzień w Kijowie. Patrzył, słuchał, chłonął. Obserwował życie miasta w warunkach wojennych, codzienność w cieniu zagrożenia. «Wojna była obecna, ale miasto nie zgasło. To mnie uderzyło» – opowiada.

W styczniu 2025 r. znów wyruszył do Ukrainy. Tym razem ponownie odwiedził Kisielin – małe, symboliczne miejsce, które znał z wcześniejszej podróży. W 2017 r. widział tam wnętrze kościoła zawalone gruzem. Teraz zobaczył posprzątane ulice i porządek. «To był poruszający widok. Cisza, która nie była już martwa, ale spokojna» – mówi.

Niedługo później poznał Artura Aloszyna – lokalnego społecznika. W lipcu przyjechał do Kisielina raz jeszcze, tym razem jako wolontariusz. Wspólnie z Aloszynem i innymi porządkowali teren cmentarza.

«Nie było w tym żadnego wielkiego hasła. Po prostu praca. Cegła po cegle, chwast po chwaście. Właśnie w takich gestach rodzi się prawdziwa pamięć» – podsumowuje.

Stanisław Famielec z Krakowa bliżej zainteresował się dziejami Wołynia, przejeżdżając przez jego tereny z samochodami dla ukraińskiego wojska. W 2022 r. zaangażował się najpierw w pomaganie przybywającym do Polski uchodźcom, a następnie w dostarczanie samochodów dla ukraińskich żołnierzy. Szukając informacji o Wołyniu trafił na profil Artura Aloszyna w mediach społecznościowych oraz na naszą gazetę. Wkrótce nawet spotkał się z Arturem w Łucku.

«Bardzo mi się spodobała idea dbania o lokalną pamięć, ale przede wszystkim to, że opieramy się na faktach, a nie na propagandzie» – zaznacza Stanisław Famielec.

Cieszy się, że są takie inicjatywy, tym bardziej, że chciał poznawać Wołyń nie tylko czytając coś w internecie, ale też w bardziej aktywny sposób. Traktuje te kilka dni w Kisielinie jako wakacje, mimo że każdy ciężko się napracował: «Przepiękne miejsce, wspaniała okolica. Cisza, która równocześnie jest pełna śpiewu ptaków i odgłosów prawdziwej przyrody. Te zabytki, ruiny kościoła, pozostałości starego miasteczka, nawet ten sklep, który został przerobiony z posterunku policji, wszystko ma swój koloryt. To jest piękne miejsce, o które warto dbać».

Przy okazji Artur Aloszyn oprowadził wolontariuszy z Polski po Kisielinie i okolicy. «Jak najbardziej zadbał o naszą edukację» – podkreśla Stanisław Famielec.

BĘDĄ KOLEJNE AKCJE PORZĄDKOWANIA

Tymczasem w Kisielinie rozpoczęła się już inwentaryzacja zachowanych na cmentarzu grobów. Artur Aloszyn opisze ich stan oraz dane dotyczące spoczywających tu osób. Wyniki przedstawi w Muzeum Kisielina. Mówi, że w tym roku odbędą się kolejne prace porządkowe, a następnie cmentarz zostanie ponownie spryskany chemikaliami, zwalczającymi roślinność, która zarasta ten teren.

«Będą następne wspólne projekty» – obiecuje Jarosław Górecki. «Należy oczyścić cmentarz z drzew, odnaleźć pomniki zagubione w tej dżungli» – zaznacza Jarosław Hankiewicz, który zamierza organizować wyprawy do Kisielina, by większa liczba ludzi wzięła udział w porządkowaniu nekropolii.

«Już czekam, kiedy będzie kolejne sprzątanie. Ten cmentarz wymaga bardzo dużo pracy. Usunęliśmy trawę, trochę korzeni i zaznaczyliśmy groby, które były całkiem zarośnięte. Ale to jest kropla w morzu potrzeb» – dodaje Stanisław Famielec.

«Chciałbym zachęcić osoby, które myślą o wolontariacie, aby dać sobie szansę, bo to super uczucie i możliwość poznawania miejsc, ich historii, kultury oraz ludzi. W szczególności kieruję swoja odezwę do tych, którzy twierdzą, że są patriotami i że «pamiętają» zajścia na Wołyniu. Jeśli chociaż co dziesiąty będzie kultywować tę pamięć przez wolontariat, to jeszcze nawet nasze wnuki będą mogły się cieszyć z miejsc, które uratujemy od zniszczenia przez zaniedbanie» – mówi Paweł.


Tekst: Natalia Denysiuk
Zdjęcia: Artur Aloszyn oraz Paweł, uczestnik akcji


Udostępnij na Facebooku


POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NA PODSTAWIE: monitorwolynski.com


NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ




Kopiowanie materiału z portalu PAI jest zabronione

Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.




SZUKAJ INNYCH WIADOMOŚCI POLONIJNYCH



PORTAL WYŚWIETLONO 20 435 391 RAZY



×
NOWOŚCI ARCHIWUM WIADOMOŚCI HISTORIA-KULTURA DZIAŁANIA AGENCJI BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU